
Product placement, czyli lokowanie produktu, to wynalazek niemalże tak wiekowy, jak kino czy telewizja. W dużym skrócie i uproszczeniu: jest to zaplanowane umieszczenie produktu, marki czy usługi w środkach masowego przekazu, zamiast otwartego i oczywistego komunikatu reklamowego.
Historia product placement sięga lat 20. XX wieku. Jednak pierwszy dobry przykład tego, jak powinno się profesjonalnie wykorzystywać to narzędzie marketingowe znajdziemy w 1953 roku. Wtedy postawiono na sprawdzoną receptę, czyli: gwiazda filmowa (albo dwie), potencjalny hit kinowy, no i kontekstowe użycie produktu. W tym przypadku był to film „Rzymskie wakacje” z Audrey Hepburn i Gregorym Peckiem, w którym oboje jadą na skuterze marki Vespa.
Źródło: http://mistyfikacje.pinger.pl/m/12865260
Z tego tekstu dowiesz się więcej o:
O sukcesie product placement decydują dwa czynniki. Pierwszy – przekaz jest nieoczekiwany, inaczej niż w przypadku zapowiedzianej reklamy. Drugi – nienatarczywa forma, która zazwyczaj nie przeszkadza widzowi. Obecnie product placement jest źródłem finansowania większości filmów wysokobudżetowych. Nie sposób wymienić tu wszystkich, lecz najsłynniejsza jest seria przygód z agentem 007. Film „Jutro nie umiera nigdy” został w całości sfinansowany przez firmy, które ulokowały w nim swoje produkty. Natomiast za obecność w ostatniej części przygód z James Bondem – „Spectre”, 17 marek zapłaciło łącznie 200 milionów dolarów. Dołożył się też Meksyk, który wedle ujawnionej przez WikiLeaks korespondencji mailowej zapłacił 20 milionów dolarów za pokazanie nowoczesnej architektury i folkloru, zastrzegając, że „czarnym charakterem” nie może być meksykanin. Zamykając temat Bonda wspomnijmy na koniec Heinekena, który wyłożył 45 milionów dolarów, aby zamiast „wstrząśniętego, nie zmieszanego” w „Skyfall” pojawił się złocisty trunek rodem z Holandii.
Oto dziesięć najlepszych przykładów pokazujących, jak dobrze ulokować produkt i się tego nie wstydzić.
A pamiętacie galę rozdania Oscarów 2014 i najsłynniejsze „selfie” w dziejach? Transmisję oglądało 43 mln widzów, zdjęcie wykonane przez Ellen DeGeneres nowiutkim Samsungiem Galaxy Note 3 zablokowało na jakiś czas „Twittera”, a specjaliści wyliczyli, że reklama kosztowała przynajmniej 20 mln dolarów.
W tyle nie pozostają polskie produkcje. Oto krótki ich przegląd, zaczynając od „Psów II”.
Oprócz szklanego ekranu również miłośnicy słuchowiska radiowego „W Jezioranach”, nadawanego od 1960 roku, mogli posłuchać o loterii paragonowej czy o wyliczaniu emerytalnego kapitału początkowego. Jednak współczesny product placement daleko wykracza poza radio, film czy telewizję. To także książki (Fay Weldon „The Bulgari Connection” czy Pawła Huelle „Mercedes Benz”); teatr (sztuka „Bóg” Krystyny Jandy, w której nazwy nowojorskich knajp zastąpiono polskimi restauracjami) czy gry komputerowe (6 najlepszych przykładów począwszy od lat 80.
Pamiętajmy jednak, że product placement jest narzędziem obusiecznym – dobrze wykorzystane pomaga „wyciąć konkurencję”, w przypadku porażki oznacza seppuku dla marki.
Źródło zdjęcia wyróżnionego: http://ofpof.com/film/tom-hanks-in-oyunculugu-ile-bizleri-kendisine-hayran-biraktirdigi-7-film